Dziennik Gazeta Prawna, 17.11.2009, Jak unikać pułapek w umowach z bankiem, Mariusz Korpalski, współpraca Dobromiła Niedzielska-Jakubczyk
Banki nie mogą już traktować wszystkich przedsiębiorców jak profesjonalistów, kiedy chcą im zaoferować instrumenty finansowe. W stosunkach kredytowych, o wiele częściej doświadczanych przez prowadzących firmy, ciągle jednak pozostają sfery nierówności i formalne niebezpieczeństwa.
Większość przepisów dotyczących obrotu profesjonalnego, czyli takiego, gdzie wszystkie strony kontraktów są przedsiębiorcami, zakłada, że przedstawiciel każdej firmy zna prawo i rozumie znaczenie wszelkich podpisywanych dokumentów. Zasada ta może jednak doznać ograniczeń, gdy podmiot prowadzący działalność gospodarczą znalazł się w sytuacji przymusowej wynikającej z potrzeby finansowania przedsiębiorstwa. I tu zaczyna się pole do nadużyć dla silniejszych, którzy podejmują próby narzucenia zasad współpracy nie tylko dla siebie korzystnych, lecz czasem nawet sprzecznych z bezwzględnie obowiązującymi przepisami prawa lub z zasadami słuszności.
Regulamin to umowa
Obowiązywanie regulaminów bankowych regulują przepisy kodeksu cywilnego i prawa bankowego. Klient przedsiębiorca może się z nimi spotkać w dwóch postaciach – papierowej i elektronicznej. Każda wymaga innego udostępnienia.
W postaci tradycyjnej regulamin wiąże, gdy klient mógł się z łatwością dowiedzieć o jego treści. Domniemanie faktyczne, że klient otrzymał regulamin dotyczący zawieranej umowy, powstaje np. wtedy, kiedy podpisuje on oświadczenie, że zapoznał się z tym dokumentem. Jeżeli więc okaże się, że przedsiębiorca regulaminu nie dostał, powinien złożyć pisemną (e-mailem lub faksem) prośbę o doręczenie go albo wykazać, że w banku obowiązuje w jednym czasie kilka wersji tego samego regulaminu. W ten sposób może próbować obalić domniemanie przekazania mu regulaminu.
W postaci elektronicznej regulamin różni się od tradycyjnego tym, że został zapisany na nośniku informacji takim jak plik tekstowy w komputerze, SMS lub płyta CD. Powinien on być doręczony przed zawarciem umowy, żeby klient mógł z łatwością ten wzorzec przechowywać i odtwarzać. Doręczenie może nastąpić pocztą elektroniczną, SMS-em, zwykłą pocztą, względnie przez osobiste przekazanie płyty. Udostępnienie regulaminu na stronie www. nie jest raczej traktowane jako doręczenie.
Niezależnie od postaci regulaminu przedsiębiorca powinien unikać klauzul fikcji, potwierdzających, że go otrzymał lub że się z nim zapoznał, jeżeli to nieprawda. I jeśli umowa zawierana jest szybko, a bank nie jest w stanie dostarczyć w tym czasie stosownego dokumentu, to trzeba natychmiast pisemnie poprosić o dostarczenie pełnego tekstu. Regulamin jest bowiem istotnym elementem umowy. Poza tym nie ma żadnej instytucji, która przechowuje regulaminy, i w której w razie sporu można sprawdzić treść konkretnego dokumentu z określonego dnia (poza każdym bankiem oczywiście). A gdyby doszło do sporu, spóźnione żądanie doręczenia regulaminu stawia klienta w podwójnie niezręcznej sytuacji: wskazuje, że ma bałagan w dokumentacji, a także uzależnia treść jego praw i obowiązków od dokumentu, który prześle przeciwnik procesowy.
Wybór sądu
Banki często (choć nie wszystkie) proponują w umowach klauzule zawierające ustalenie, że dla ewentualnych sporów właściwy będzie sąd siedziby banku. W ten sposób strona silniejsza gospodarczo ułatwia sobie prowadzenie postępowania. Dla przedsiębiorcy oznacza to utrudnienia procesowe i wyższe koszty. Tymczasem przepisy kodeksu postępowania cywilnego mówiące o właściwości sądu zostały skonstruowane przede wszystkim z myślą o interesie pozwanego. Zainteresowany powinien więc negocjować usunięcie tych klauzul (prorogacyjnych) lub zaproponować ich modyfikację przez ustalenie właściwości sądu oddziału banku, w którym prowadzony jest rachunek lub zawierana umowa.
Wybór powinien być dokonany na piśmie, pod rygorem nieważności. Wymagania tego nie spełnia zamieszczenie stosownej klauzuli w regulaminie, choć jest on przeważnie udostępniany klientowi i stanowi część dokumentacji umownej, ale zwykle nie jest podpisywany. Gdyby natomiast został parafowany, stałby się załącznikiem do umowy. Należy jednocześnie pamiętać, że wybór sądu musi dotyczyć sporów z konkretnej umowy, choćby ramowej. Wybór sądu dla wszystkich sporów, z jakiegokolwiek stosunku prawnego, byłby bowiem nieważny jako zbyt szeroki. Chodzi oczywiście o wybór sądu na wypadek powództwa banku lub klienta. W razie postępowania w sprawie nadania klauzuli wykonalności bankowemu tytułowi egzekucyjnemu umowny wybór sądu jest niemożliwy. Podobnie niemożliwy jest wybór sądu dla powództwa przeciwegzekucyjnego, kiedy wniosek o wszczęcie egzekucji został już złożony do komornika.
Klauzula arbitrażowa
Zapis na sąd polubowny czy klauzula arbitrażowa, jeżeli zostaną narzucone klientowi, mogą być nawet bardziej dotkliwe niż klauzula wyboru sądu powszechnego. Skuteczne umówienie się na sąd polubowny powoduje bowiem, że niemożliwe jest wytoczenie powództwa w sądzie powszechnym. Kontrola orzeczeń sądu polubownego przez sąd powszechny ograniczona jest natomiast do najbardziej jaskrawych naruszeń prawa i skutkuje w najlepszym razie przekazaniem sprawy sądowi polubownemu do ponownego rozpoznania. Dlatego warto godzić się na arbitraż tylko wtedy, kiedy przedsiębiorca zna ów stały sąd polubowny, bo np. uczestniczył już w postępowaniu przed nim. We wszystkich innych przypadkach należy unikać zapisu, żeby właściwy był sąd powszechny.
Zdecydowanie najgorszym z punktu widzenia klienta rozwiązaniem jest przyjęcie zapisu na Sąd Polubowny przy Związku Banków Polskich. ZBP jest bowiem izbą gospodarczą zrzeszającą banki. Jej celem jest reprezentowanie i ochrona interesów członków. Dlatego sąd przy ZBP został powołany do rozstrzygania sporów międzybankowych. Do tego to prezes tego sądu wyznacza arbitra przewodniczącego, a owego prezesa powołuje zarząd ZBP, co przy podejmowaniu rozstrzygnięć większością głosów ma decydujące znaczenie.
Warto też wiedzieć, że wymagania formalne i merytoryczne zapisu na sąd polubowny różnią się od stawianych klauzuli wyboru sądu powszechnego. Zapis na sąd polubowny powinien być wprawdzie zawarty w formie pisemnej pod rygorem nieważności (art. 1162 par. 1 k.p.c.), ale forma ta jest zachowana również wtedy, kiedy uzgodnienia zostały poczynione przez wymianę e-maili, faksów itp. (art. 1162 par. 2 k.p.c.). Zapisem na sąd polubowny nie można jednak objąć spraw, które nie mogą być przedmiotem ugody sądowej (art. 1157 k.p.c.). Ugoda nie może bowiem dotyczyć nieważnej czynności prawnej, której defekt wynika z naruszenia bezwzględnie obowiązujących przepisów prawa (uzasadnienie wyroku Sądu Najwyższego z 1 lutego 2000 r. – I PKN 503/99, OSNP 2001/12/411, a także z wyroku Sądu Okręgowego w Gdańsku – IX GC 39/09, niepubl.). I nie można za pomocą ugody obchodzić zakazów ustawowych.
Podobnie też jak klauzula wyboru sądu powszechnego, zapis na sąd polubowny musi dotyczyć sporów z określonej umowy (w tym ramowej).
Zmiany umowy
W praktyce bankowej zawieranie indywidualnie negocjowanych umów należy do rzadkości. Regułą jest przystępowanie klienta do sformułowanych przez bank wzorców. A jest nim nie tylko regulamin, lecz także sama umowa przygotowana przez bank i podpisywana bez negocjacji czy zmian przez klienta. Dlatego pytanie o sposób zmiany umowy z bankiem odnosi się przede wszystkim do modyfikacji wzorców w trakcie umowy. Tak więc tego rodzaju zmiana wchodzi w życie z dniem zaproponowanym przez bank, chyba że klient rozwiąże kontrakt w najbliższym terminie wypowiedzenia (art. 3841 k.c.). Ustalenie zmian postanowień umowy kredytu, w tym wysokości oprocentowania, dopuszcza w szczególności art. 69 prawa bankowego (dalej p.b.). Nie wprowadza on jednak zasad odmiennych od ogólnie obowiązujących. Uprawnienia klienta są więc bardzo ograniczone, przy czym najczęściej z oczywistych względów i tak nie może on sobie pozwolić na wypowiedzenie kontraktu. Dlatego bank ma prawo zmienić warunki uregulowane we wzorcu tylko wtedy, gdy
● zmiana warunków została przewidziana w umowie (wzorcu),
● wzorzec podaje przyczyny zmiany,
● podane we wzorcu przyczyny są istotne (uchwała 7 sędziów SN z 6 marca 1992 r. – III CZP 141/91, OSNC 1992/6/90, wyrok Sądu Apelacyjnego w Krakowie z 18 sierpnia 1998 r. – I ACr 318/93 niepubl., wyrok Sądu Najwyższego z 5 kwietnia 2002 r. – II CKN 933/99 niepubl.)
Na zasadzie analogii, zasady rządzące ochroną klienta przed wzorcami stosuje się do klauzul narzuconych indywidualnie. W tego rodzaju wypadkach to na kliencie ciąży dowód, że bank nie brał pod uwagę negocjowania tego postanowienia. Podanie w umowie istotnych przyczyn uzasadniających jej zmianę przez bank jest wymagane po to, by uchronić klienta przed nieoczekiwanym pogorszeniem warunków. Przede wszystkim chodzi o wysokości opłat, w tym oprocentowania. Przyjmuje się też, że podane przyczyny zmiany są istotne tylko wówczas, gdy dotyczą gospodarki finansowej banku. Uzależnienie zmiany oprocentowania kredytu od wysokości stopy kredytu refinansowego jest wystarczające tylko o tyle, o ile bank z takiego kredytu korzysta. I jeśli nawet pojawiła się uzasadniona istotna przyczyna zmiany umowy i bank się na nią powołał, to musi on spełnić jeszcze jeden warunek – doręczyć nowy wzorzec klientowi. Gdy bowiem dochodzi do zmiany wzorca, nigdy nie można przyjąć, że klient mógł z łatwością się dowiedzieć o zmianie i wobec tego jest nią związany (uchwała 7 sędziów SN z 22 maja 1991 r. – III CZP 15/91, OSN 1992/1/1.).
Na czas nieoznaczony
Każda umowa zawarta na czas nieoznaczony może zostać wypowiedziana przez każdą ze stron. Dlatego wszelkie postanowienia wyłączające to prawo lub przyznające je tylko jednej stronie są nieważne (art. 3651 k.c.). Nieważne są także wszelkie inne ograniczenia, takie jak wyłącznie z ważnych powodów czy z podaniem uzasadnienia. Jedyną dopuszczalną barierą jest termin. Strony mogą termin wypowiedzenia ukształtować umownie. W każdym przypadku należy więc ustalić, czy czas, w którym nie można rozwiązać umowy, nie prowadzi do niedopuszczalnego związania klienta z bankiem.
Praktycznie jedynym przypadkiem ustawowej regulacji wypowiedzenia umowy bankowej jest art. 730 k.c., dotyczący umowy rachunku bankowego. Stanowi on, że klient może taką umowę wypowiedzieć w każdym czasie, natomiast bank – tylko z ważnych powodów.
Jeżeli terminy wypowiedzenia nie są ustalone ani umownie, ani ustawowo, wypowiedzenie wywiera skutek niezwłocznie po złożeniu. Wykładnia słowa „niezwłocznie” jest inna dla wypowiedzenia przez klienta, a inna w przypadku banku. Klient może wypowiedzieć umowę ze skutkiem na dzień doręczenia pisma bankowi, ten zaś powinien wyznaczyć klientowi termin wystarczający do przygotowania się do skutków wypowiedzenia (np. równy czasowi potrzebnemu do wyboru innego banku i założenia w nim rachunku). Może tu być przydatna ogólna zasada wykładni, zgodnie z którą niezwłocznie oznacza w prawie cywilnym 14 dni, jeżeli nic innego nie wynika z okoliczności sprawy (orzeczenie SN z 28 maja 1991 r. – II CR 623/90, niepubl.).
Wypowiedzenie kredytu
Stosunki kredytowe obejmujące umowy kredytowe, pożyczki i inne podobne, np. o saldo debetowe, stanowią najdelikatniejszą sferę działalności banków. I choć uzyskiwanie zewnętrznych środków jest niezbędne większości przedsiębiorstw, to zawsze niesie ono ryzyko uzależnienia od banku. To zaś może być wykorzystane do narzucenia niekorzystnych zmian w treści umowy. Zdarza się to pod niewyartykułowaną wprost groźbą wypowiedzenia umowy. Dlatego tak ważne jest ustalenie granic swobody banku w tym zakresie. Otóż może on wypowiedzieć umowę, gdy klient utraci zdolność kredytową (art. 75 ust. 1 prawa bankowego). Ustawa nie określa kryteriów ustalania zdolności kredytowej. Dlatego stwierdzenie, jaka zmiana w sytuacji finansowej klienta jest równoznaczna z utratą zdolności kredytowej, jest możliwe tylko w konkretnym przypadku. Jedyny wyjątek ustawa czyni dla zagrożenia klienta upadłością, ponieważ zostało ono określone jako równoznaczne z utratą zdolności kredytowej. Przesłanki upadłości, czyli niewypłacalność i nadmierne zadłużenie, są zdefiniowane w art. 11 prawa upadłościowego i naprawczego.
Niezależnie jednak, czy bank wypowiada kredyt z powołaniem się na ogólną utratę zdolności kredytowej, czy na zagrożenie upadłością, pojawia się zasadniczy problem: w przypadku uzależnienia finansowego klienta od konkretnego kredytu wypowiedzenie go powoduje utratę zdolności kredytowej, nawet gdy w momencie podjęcia przez bank decyzji o wypowiedzeniu klient zdolność kredytową miał. Takiej sytuacji pozwala zaradzić zastosowanie art. 5 k.c., nakazującego pominięcie takiego korzystania z praw (tu prawa banku do wypowiedzenia kredytu ze względu na utratę zdolności kredytowej), które jest sprzeczne z zasadami współżycia społecznego (postanowienie SN z 27 listopada 2003 r. – III CZP 78/03, Prok. i Pr. 2004/6/36).
Podobnie za sprzeczne z zasadami współżycia społecznego należy uznać praktyki, które uzasadniają utratę zdolności kredytowej utratą tej zdolności przez poręczyciela. Niewłaściwe jest również stwierdzenie utraty zdolności kredytowej klienta tylko dlatego, że jest on poręczycielem innej osoby, która popadła w tarapaty finansowe.
Nadzabezpieczenie
Nadzabezpieczenie to znaczna nadwyżka zabezpieczeń danych przez dłużnika (klienta) wierzycielowi (bankowi) nad zobowiązaniami wynikającymi z umowy kredytu. Przy czym owa nadwyżka jest uzasadniona nie tyle koniecznością zabezpieczeniem spłaty długu, co chęcią związania klienta z bankiem, a nawet uzależnienia. Tak rozumiane nadzabezpieczenie jest przejawem tzw. umów dławiących, uzależniających słabszego partnera od silniejszego. Powodują one niemożność lub znaczne utrudnienie nawiązania współpracy z innym partnerem. Dlatego jako sprzeczne z zasadami współżycia społecznego są nieważne (wyrok SN z 20 maja 2004 r. – II CK 354/03, OSNC 2005/5/91).
Niemniej nadzabezpieczenie nie zostało osobno uregulowane ustawowo. Tym samym zarzut nadzabezpieczenia można konstruować w oparciu o zasadę wolności gospodarczej, będącej jedną z zasad współżycia społecznego, chronioną w art. 20 konstytucji i art. 3531 k.c. Dopiero ostatnia nowelizacja ustawy o księgach wieczystych i hipotece przewiduje w art. 68 ust. 2 zd. 2 (który wejdzie w życie 19 stycznia 2011 r.), że jeżeli zabezpieczenie hipoteczne jest nadmierne, to właściciel obciążonej nieruchomości może żądać zmniejszenia sumy hipoteki. Z uzasadnienia zmiany wynika, że regulacja ta ma zapobiec ryzyku nieważności umowy hipotecznej, które mogłoby powstać w razie wystąpienia nadzabezpieczenia. Tak więc dłużnik (klient banku) ma być chroniony nie przez nieważność za wysokiej hipoteki, a przez roszczenie o obniżenie jej wysokości. Niemniej do wejścia w życie nowego przepisu, w razie ustalenia nadzabezpieczenia, wierzytelność hipoteczna jest nieważna. W związku z tym, że banki nie udzielają kredytów bez zabezpieczeń, ustalenie nieważności umowy hipotecznej stanowiącej zabezpieczenie kredytu może powodować nieważność samego kredytu (art. 58 par. 3 k.c.). Jednak zawsze ustalenie, czy nieważna jest cała umowa hipoteczna, czy tylko jej część, albo czy nieważna jest umowa kredytu, możliwe jest tylko w konkretnej sprawie, po zbadaniu wszystkich okoliczności.
Skoro jednak możliwe jest ustalenie nieważności hipoteki w związku z nadzabezpieczeniem, to możliwe jest również ustalenie nieważności wszelkich innych zabezpieczeń, jeżeli ich wysokość nie jest uzasadniona potrzebami banku i prowadzi do uzależnienia klienta. Może to być przewłaszczenie na zabezpieczenie, kaucja, oświadczenie o poddaniu się egzekucji itd.
Do nadzabezpieczenia może dojść w chwili zawierania umowy kredytu, gdy wartość zabezpieczeń jest nadmierna w stosunku do kwoty kredytu albo w trakcie umowy. Możliwe są co najmniej trzy scenariusze:
● bank żąda dodatkowego zabezpieczenia,
● bank nie obniża wysokości zabezpieczenia mimo spłaty części kredytu (zgodnie z umową),
● klient spłaca część kredytu wcześniej wbrew umowie z bankiem.
W dwóch pierwszych sytuacjach może dojść do nadzabezpieczenia, w trzeciej – przeważnie nie. Trzeba przy tym zawsze mieć świadomość, że nieważność umowy z bankiem jest groźna również dla klienta. Może bowiem powodować perturbacje w finansowaniu przedsiębiorstwa, a w razie nieważności umowy hipotecznej, umowa kredytowa pozostałaby ważna, ale bank mógłby ją wypowiedzieć, uzasadniając to ograniczeniem zdolności kredytowej klienta, co z kolei mogłoby go narazić na proces z bankiem.
W czasie negocjacji zawsze należy pamiętać o wprowadzeniu do umów kredytowych klauzuli stopniowej redukcji zabezpieczeń, w miarę dokonywania spłat. A w razie wystąpienia nadzabezpieczenia strony mogą bez przeszkód zawrzeć nowe umowy kredytowe i umowy zabezpieczające tak, by były w pełni skuteczne.
W postępowaniu nakazowym
O ile możliwość prowadzenia egzekucji przez bank, powstająca wraz z oświadczeniem klienta o poddaniu się egzekucji, jest powszechnie znana, o tyle o możliwości wszczęcia przez bank postępowania nakazowego przedsiębiorcy zapominają.
Procedura nakazowa prowadzi do wydania nakazu zapłaty (art. 4841 – 497 k.p.c.). Przy czym bywa on mylony z nakazem zapłaty w postępowaniu upominawczym (art. 4971 – 505 k.p.c.) i przez to lekceważony. Tymczasem takie nieporozumienie może drogo kosztować.
Nakaz wydany w postępowaniu nakazowym jest tytułem zabezpieczenia od chwili wydania, i to bez nadawania klauzuli wykonalności. Oznacza to, że wierzyciel może zająć celem zabezpieczenia cały majątek dłużnika. Co więcej, o wszczęciu postępowania nakazowego dłużnik dowiaduje się od komornika.
Bank może złożyć pozew w postępowaniu nakazowym na podstawie wyciągu z ksiąg bankowych i wezwania dłużnika do zapłaty (art. 485 par. 3 k.p.c.). Oświadczenie dłużnika (klienta banku) nie jest potrzebne.
Tak daleko idące uprawnienie banków, umożliwiające zablokowanie całego majątku klienta na podstawie samego oświadczenia instytucji finansowej, wywołuje istotne wątpliwości co do jego zgodności z konstytucją (art. 2 i 32). Dla porównania, przedsiębiorcy innemu niż bank powództwo w postępowaniu nakazowym przysługuje, gdy złoży m.in. dowód spełnienia wzajemnego świadczenia (art. 485 par. 2a k.p.c.), czyli zwykle pokwitowanie dłużnika otrzymania towaru lub wykonania usługi.
Zabezpieczenie powództwa i blokada majątku na podstawie nakazu zapłaty w postępowaniu nakazowym mogą być na wniosek dłużnika uchylone według uznania sądu.
Zmiana umowy za zgodą klienta
Uprawnienia klienta w przypadku próby zmiany umowy przez bank są silniejsze tylko w dwóch sytuacjach, gdy:
● poszczególne kwestie są wprawdzie regulowane we wzorcu, ale zostały zmienione na indywidualną prośbę klienta,
● umowa zawarta na czas oznaczony nie przewiduje możliwości wypowiedzenia przez klienta.
W pierwszym przypadku postanowienia negocjowane indywidualnie nie są w ogóle częścią wzorca.
W drugim nie jest możliwe wejście w życie zmiany, skoro klientowi w ogóle nie przysługuje prawo wypowiedzenia umowy. Tak więc i tu, i tu zmiana jest dopuszczalna wyłącznie za zgodą klienta.
Mariusz Korpalski
radca prawny z kancelarii prawnej Komarnicka Korpalski
współpraca Dobromiła Niedzielska-Jakubczyk
Podstawa prawna
Ustawa z 29 sierpnia 1997 r. – Prawo bankowe (t.j. Dz.U. z 2002 r. nr 72, poz. 665 ze zm.).
Ustawa z 23 kwietnia