Choć umowy kredytowe frankowiczów w większości są unieważniane przez sądy, to czasami uwzględniany jest zarzut zatrzymania ze strony banku. Uderza to przede wszystkim w odsetki.
7 lutego zapadł wyrok II instancji w słynnej sprawia państwa Dziubaków, w której Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej udzielając odpowiedzi na pytania zadane przez polski sąd uruchomił lawinę pozwów przeciwko bankom. Sąd Apelacyjny w Warszawie podtrzymał wcześniejszy wyrok, ale uwzględnił zarzut zatrzymania banku. Tego rodzaju decyzje tworzą problem w ściągnięciu ewentualnej nadwyżki z tego, co konsument wpłacił do banku w porównaniu do wypłaconego kapitału.
Zarzut zatrzymania a egzekucja z banku
W sytuacji, gdy sąd uwzględni zarzut, pojawić się mogą problemy z wysłaniem komornika do banku.
– Zarzut zatrzymania skutkuje tym, że konsument nie może żądać od banku zapłaty, dopóki sam nie zwróci kapitału lub kapitału i kosztu korzystania z niego – mówi Paweł Litwiński, radca prawny z kancelarii Lawspective reprezentującej banki w sporach z frankowiczami.
Nie zmienia on jednak nic w kwestii nieważności umowy.
– W większości spraw kwota kapitału po 15 latach obsługi kredytu mniej więcej jest równa temu, co kredytobiorca świadczył bankowi. Ponadto proceduralnie zarzut zatrzymania nie sprzeciwia się nadaniu klauzuli wykonalności i egzekucji. To bardziej straszak – uważa Mariusz Korpalski, radca prawny z kancelarii Law24 reprezentującej frankowiczów.
Prawnicy z obu stron barykady różnią się w ocenie skutków, co wynika z tego, że choć sprawy frankowe trwają od wielu lat, zarzut zatrzymania pojawił się stosunkowo niedawno.
– Obecnie uczymy się, jak w praktyce stosować tę instytucję. Istotą jest to, że w sentencji wyroku sąd zasądza określoną kwotę dla konsumenta, ale z jednoczesnym obowiązkiem zaofiarowania lub zabezpieczenia świadczenia ze strony konsumenta na rzecz banku w kwocie co najmniej kapitału udzielonego kredytu. Konsument nie powinien z takim wyrokiem wszczynać egzekucji komorniczej, dopóki nie będzie gotowy rozliczyć się z bankiem – mówi Paweł Litwiński.
– Zarzut zatrzymania wpisany do wyroku pod postacią “ma zapłacić pod warunkiem zaofiarowania świadczenia wzajemnego” nie blokuje sądu przed nadaniem klauzuli wykonalności, ani komornika przed wyegzekwowaniem. Bank może ewentualnie dochodzić odszkodowania. Ale jeżeli egzekwujemy tylko nadwyżkę nad kwotę udostępnioną, to nie ma szkody. Stąd część sądów mówi, że zarzut zatrzymania nie może zastąpić zarzutu potrącenia. Na początku komornicy mieli wątpliwości, ale w końcu zaczęli to egzekwować – mówi Mariusz Korpalski.
Kredyt a umowa wzajemna
Teoretycznie zarzut zatrzymania można stosować tylko w umowach wzajemnych, czyli w takich, gdzie świadczenie jednej strony jest odpowiednikiem świadczenia drugiej strony – na przykład każda sprzedaż jest umową wzajemną, bo jedna strona otrzymuje przedmiot sprzedaży, a druga gotówkę.
– W orzecznictwie umowa pożyczki nie jest umową wzajemną, a umowa kredytu różni się od pożyczki tym, że jest podany cel. Dlatego uważam, że ta umowa nie jest wzajemna. Świadczenia wzajemne to jest wymiana dóbr, a w umowie kredytu mamy świadczenia jednorodzajowe – bank daje nam gotówkę i my oddajemy gotówkę – kapitał i odsetki. W przypadku sprzedaży samochodu zatrzymanie ma sens, bo po unieważnieniu umowy, gdy zwracamy samochód, nie możemy potrącić pieniędzy. W przypadku kredytu konsument płaci bankowi odsetki, a otrzymuje w zamian czas, w którym może dysponować kapitałem – mówi Agnieszka Sobczyk, radca prawny z kancelarii KL Legal reprezentujący frankowiczów w sporach z bankami.
Kwestię, czy kredyt jest umową wzajemną, miał rozstrzygnąć Sąd Najwyższy, ale 7 lutego zdecydował się zawiesić postępowanie, czekając na wyrok TSUE, który ma odpowiedzieć na pytania o zgodność zarzutu zatrzymania z dyrektywą unijną. Tymczasem to postępowanie także jest zawieszone, bo trybunał oczekuje na wyrok w sprawie wynagrodzenia za korzystanie z kapitału. Odblokowanie kolejki zawieszonych spraw trochę zajmie – 16 lutego w sprawie wynagrodzenia za korzystanie z kapitału wypowie się Rzecznik Generalny, a wyrok jest spodziewany za kilka miesięcy.
- W uchwale z maja 2021 r. Sąd Najwyższy wskazał, że nawet gdyby to nie była umowa wzajemna, to zarzut zatrzymania można stosować – przypomina Paweł Litwiński.
Wpływ na odsetki
Niektórzy eksperci wskazują, że banki powinny stosować zarzut potrącenia, który prowadzi do rozliczenia umowy z klientem.
- Nie rozumiem, dlaczego banki stosują zarzut zatrzymania. Bardziej adekwatny jest zarzut potrącenia, który jest zrozumiały. Zarzut zatrzymania powinien być używany do rozliczania świadczeń różnorodzajowych, gdzie nie da się zrobić potrącenia. Rozumiem natomiast sądy, które nie chcą, żeby klient ściągnął z banku wszystkie wpłacone przez siebie pieniądze, nie oddając kwoty kredytu – mówi Mariusz Korpalski.
Problem może wynikać z tego, że w wielu sprawach banki zorientowały się za późno i został im tylko zarzut zatrzymania.
- Zarzut potrącenia można składać w odpowiedzi na pozew, ale nie później niż w ciągu dwóch tygodni od momentu, gdy roszczenie stało się wymagalne – wskazuje Agnieszka Sobczyk.
Różnica dotyczy też tego, jak naliczać odsetki.
- Zatrzymanie zmienia kwestię naliczania odsetek – w większości orzeczeń sądy uznają, że odsetki nie biegną i konsument nie może się ich domagać, dopóki sam nie zaoferuje zwrotu kapitału. Obecnie na gruncie spraw frankowych zapada sporo wyroków zarówno z uwzględnionym zarzutem potrącenia, jak i zatrzymania – mówi Paweł Litwiński.
- Po uwzględnieniu zarzutu zatrzymania odsetki są liczone tylko do tego momentu.
Przy potrąceniu anuluje się odsetki wstecz od momentu, kiedy to potrącenie było możliwe – mówi Mariusz Korpalski.
- Zarzut zatrzymania nie powinien działać wstecz w przeciwieństwie do potrącenia. Ti oznacza, że odsetki powinny być należne do czasu zarzutu zatrzymania. Tymczasem sądom zdarza się także obcinać odsetki od daty wstecznej – mówi Agnieszka Sobczyk.
Stosując zarzut zatrzymania może się zdarzyć, że bank strzeli sobie w stopę.
- Sądy czasami też zasądzają odsetki dopiero od momentu pouczenia konsumenta o skutkach nieważności umowy. Paradoksalnie podniesienie przez bank zarzutu zatrzymania nam pomaga. A to dlatego, że gdy występujemy do Sądu Najwyższego ze skargą kasacyjną, to wartość sporu musi przekraczać 50 tys. zł, a tych brakujących odsetek jest często mniej. A gdy bank podniesie zarzut zatrzymania, to ułatwia nam przekroczenie tego progu i możemy zaskarżyć zarówno zarzut zatrzymania, jak i moment do naliczania odsetek w postaci pouczenia konsumenta – mówi Mariusz Korpalski.
RZECZNIK WYPOWIE SIĘ O WYNAGRODZENIU DLA BANKÓW
16 lutego poznamy opinię Rzecznika Generalnego Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie ewentualnego wynagrodzenia dla banków za korzystanie z kapitału przez klientów, którym sądy unieważniły umowy. Sprawa została potraktowana przez unijny trybunał wyjątkowo poważnie – w październiku 2022 r. odbyła się rozprawa, na której wysłuchano opinii instytucji związanych z rynkiem, a szef KNF Jacek Jastrzębski, który bronił banków, musiał się zmierzyć z trudnymi pytaniami o działalność sektora w zgodzie z prawem, a sam ostrzegał przed wielomiliardowymi stratami. Wyrok, który zapadnie za kilka miesięcy, rozstrzygnie, czy banki mają prawo do jakiegokolwiek wynagrodzenia za udostępnienia kapitału, choć umowy są uznawane za nieważne przez sądy. W pozytywne rozstrzygnięcie dla banków nie wierzą analitycy, którzy wskazują, że banki co najwyżej mogą liczyć na niejasną odpowiedź TSUE. Banki zapowiadają, że w przypadku niekorzystnego wyroku będą musiały podnieść rezerwy.