Jedni zawieszają
Jak się dowiadujemy, kilka składów sędziowskich w Gdańsku zawiesiło już postępowania w takich sprawach z powodu postanowienia pełnej Izby Cywilnej SN z 2 września o skierowaniu do TSUE pytań o status zasiadających w niej nowych sędziów. I tak np. sędzia Beata Grygiel-Stelina zawiesiła sprawę następnego dnia po decyzji IC z powództwa Stowarzyszenia na rzecz Obrony Praw Konsumentów i Obywateli „Pro Futuris” działającego na rzecz frankowicza Pawła M. przeciwko Bankowi BPH. Jako podstawę wskazując art 177 par. 1 pkt 1 Kodeksu postępowania cywilnego. Przepis ten stanowi, że sąd może zawiesić postępowanie, jeżeli rozstrzygnięcie sprawy zależy od wyniku innego toczącego się postępowania cywilnego. Podobne postanowienie 6 września wydała sędzia Joanna Radzyńska-Głowacka w SO w Warszawie w sprawie trzech krewnych frankowiczów przeciwko Getin Noble Bank.
– Zawieszanie postępowań w oczekiwaniu na uchwałę Izby Cywilnej SN nie ma podstawy prawnej, gdyż wydanie takiej uchwały nie następuje w trybie postępowania cywilnego, na dodatek uchwały można się spodziewać co najmniej za dwa lata. Obecnie więc zawieszenie jest nie tylko sprzeczne z procedurą, ale ma znamiona pozbawienia prawa do sądu. Dostęp do sądu, gwarantowany przez art. 47 Karty Praw Podstawowych UE należy rozpatrywać również w kontekście długości oczekiwania na wyrok – wskazują pełnomocnicy frankowiczów mecenasi Beata Komarnicka-Nowak i Mariusz Korpalski.
Inni orzekają
Z drugiej strony w dwóch co najmniej sprawach, co potwierdziliśmy, Sądy Apelacyjne w Gdańsku i Poznaniu nadal prowadzą sprawy frankowe, nie czekając na orzeczenia TSUE i SN. Adwokat Marcin Szymański miał w ostatnich dniach dwie takie sprawy w warszawskim Sądzie Apelacyjnym, który nie tylko nie zawiesił procedowania, ale je zakończył i wyrok ma ogłosić jeszcze we wrześniu. Nie wiadomo, jak inni sędziowie tego sądu będą postępować w sprawach frankowych.
Mec. Szymański, komentując decyzję Izby Cywilnej, a dokładnie jej „starej” części sędziowskiej, wyraził dla niej wiele zrozumienia, więc zapytaliśmy go, czy nie wnosił w tych sprawach o zawieszenie postępowania.
– Nigdy w sprawach frankowych nie występuję o zawieszenie, gdyż uważam, że bez odpowiedzi TSUE da się je prowadzić i sprawiedliwie rozstrzygać – mówi mec. Szymański.
Orzeka też Sąd Frankowy, czyli XXVIII Wydział Sądu Okręgowego w Warszawie, do którego wpływa już kluczowa część pozwów frankowych.
– Rozmawiałem z kolegami sędziami i nie przewidujemy zawieszenia tych spraw, gdyż to by oznaczało zaprzestanie pracy sądu (wydziału) może nawet do pięciu lat, bo tyle możemy czekać na odpowiedź TSUE i wydanie w ich następstwie uchwały SN – mówi „Rzeczpospolitej” sędzia Piotr Bednarczyk, wiceprzewodniczący tego sądu.
Dodajmy, że od 1 kwietnia br., kiedy ten sąd zaczął funkcjonować, rozpatrzył on 2500 wniosków o zabezpieczenie przez zawieszenie spłat rat w przypadku, gdy przekroczyły one wysokość udzielonego frankowiczowi kredytu, i w co drugiej sprawie sąd wniosek uwzględnił.
Niewiadome skutki
Ale uwaga frankowiczów skupia się obecnie na warszawskim Sądzie Apelacyjnym – instancji odwoławczej od Sądu Frankowego, ale tam nie uzyskaliśmy na razie odpowiedzi, jak jego składy zareagowały na decyzję Izby Cywilnej.
Wśród sześciu pytań, jakie zadała całej Izbie I prezes SN Małgorzata Manowska, są też pytania o to, jak rozliczać wzajemne roszczenia konsumenta i banku i jak liczyć ich przedawnienie. Najważniejsze dotyczy tego, czy jeśli konsumentowi lub bankowi przysługuje roszczenie o zwrot zapłaconych pieniędzy z powodu unieważnienia umowy kredytu, to mogą oni również żądać wynagrodzenia za korzystanie z tych pieniędzy, czyli odsetek. Od odpowiedzi na to pytanie w wielu przypadkach zależeć będzie, czy frankowiczowi opłaca się odstępowanie od umowy czy jej utrzymanie. Takie pytania na szczęście skierował już do TSUE inny zwykły sąd cywilny, bo na odpowiedź na pytanie Izby Cywilnej będzie trzeba dłużej poczekać.
– Postanowienie Izby Cywilnej o zadaniu pytań prejudycjalnych musi zostać w pierwszej kolejności uzasadnione. To uzasadnienie następnie przedyskutowane przez skład orzekający, a następnie odniosą się do niego sędziowie, którzy zgłosili zdanie odrębne. Upłynie zatem nieco jeszcze czasu, zanim pytania fizycznie trafią do Luksemburga. Bardzo trudno określić też, jak długo TSUE będzie je rozpatrywał – wskazuje sędzia Aleksander Stępkowski, rzecznik SN.