Zdaniem gościa Polskiego Radia 24 problem kredytów frankowych można rozwiązać dzięki woli politycznej. – Jeśli będzie większość dla odpowiedniej ustawy, to jest to możliwe. Do tej pory to się nie udało, ponieważ banki przy każdej propozycji mówiły „nie”. Tłumaczono, że takie rozwiązanie zachwieje podstawami systemu bankowego w Polsce – powiedziała mecenas Beata Komarnicka-Nowak.
Zauważyła, że ten rodzaj narracji przypomina czasy słusznie minione. – Frankowicze są trochę jak robotnicy i chłopi z PGR-ów, którym w latach 50. XX wieku wmawiano, że bez kolektywizacji nie będzie postępu i dlatego muszą przystępować do państwowych gospodarstw rolnych. Jednak już w 1989 roku usłyszeli, że wraz kapitalizmem każdy musi sobie radzić sam. Podobnie jest z frankowiczami. Przekonywano ich w bankach, że mają do czynienia ze wspaniałym, nowoczesnym i bezpiecznym produktem, że w złotówkach nikt przytomny nie bierze kredytu, bo frankowy jest tańszy. Nie można przecież winić ludzi za to, że wybierali tańszy kredyt i nie znali wszystkich ryzyk – tłumaczyła mecenas Komarnicka-Nowak
Jej zdaniem w kontekście kredytów frankowych nie można powiedzieć, że banki są instytucjami zaufania publicznego. – Ten świat już nie istnieje. Bank jest takim samym graczem na rynku finansowym jak wszystkie inne podmioty, które zarabiają pieniądze. Zamiast obarczać prawników za skutki swoich działań, bankierzy powinni zacząć odbudowywać zaufanie do swoich instytucji. Lęk przed popadnięciem w problemy będzie skłaniał ludzi do pożyczania pieniędzy od rodziny lub przyjaciół. Banki jak wszystkie spółki chcą maksymalizować swoje zyski – podkreśliła mecenas.
Więcej na polskieradio24.pl