Jeszcze przed epidemią COVID-19 było wiadomo, że składanie przez klientów banków pozwów dotyczących rozliczeń kredytów denominowanych lub indeksowanych do walut obcych (tzw. kredytów frankowych) zablokuje sądy. Ogłoszenie stanu epidemii i drastyczne ograniczenia w funkcjonowaniu sądów dodatkowo tę sytuację pogorszyło. Pojawiają się już pisma sądowe informujące powodów, że przewidywany czas oczekiwania na rozprawę wynosi 4-5 lat i poddające pod rozwagę wybór innego sądu w granicach dopuszczonych przez procedurę.
W takiej sytuacji naturalną alternatywą dla sądu powinna być mediacja. Problem w tym, że instrumenty zarówno mediacji sądowej jak i pozasądowej, prowadzonej np. przez Rzecznika Finansowego zostały wprowadzone kilka lat temu i nie przyniosły żadnych rezultatów w postaci zawieranych ugód w sporach, o których tu mowa. W zdecydowanej większości przypadków elementem przetargowym mogłyby być i czas postępowań, i konieczność wyłożenia kosztów postępowania, i w końcu niepewność co do przyszłości niektórych banków. Okoliczności te mają swoją wartość, która mogłaby być zdyskontowana nawet jeżeli po wyroku TSUE w sprawie państwa Dziubak sąd stoi zasadniczo przed alternatywą albo umowa jest nieważna w całości, albo jest bezskuteczna w zakresie klauzul walutowych.