Pozew nakazowy przeciw konsumentowi sąd powinien skierować do zwykłego postępowania, aby ten mógł przedstawić argumenty na abuzywny charakter umowy kredytowej. To sedno dwóch korzystnych, także dla frankowiczów, wyroków Izby Kontroli Nadzwyczajnej Sądu Najwyższego, która zaskarżone nakazy zapłaty przekazała do ponownego rozpoznania. Rozumiem, że wcześniej takie argumenty zgłaszano dopiero w zarzutach od nakazu zapłaty. Na czym więc polega poprawa?
W wyrokach C-693/19 oraz C-831/19 Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej przypomniał, że nakaz zapłaty wydany bez zbadania warunków umowy pod kątem ich nieuczciwego charakteru nie powinien cieszyć się powagą rzeczy osądzonej. Sąd krajowy w kolejnym postępowaniu, np. przeciwegzekucyjnym, powinien z urzędu lub na wniosek konsumenta zbadać sprawę ponownie, tym razem również pod kątem nieuczciwości warunków. W polskich realiach oznacza to, że nie trzeba występować ze skargą nadzwyczajną do Sądu Najwyższego czy też wnosić o przywrócenie terminu do złożenia środków zaskarżenia. Wystarczy przygotować nowy pozew.
W tym samym czasie TSUE orzekł, że krajowe zasady procesowe, takie jak powaga rzeczy osądzonej, terminy, nie mogą ograniczać prawa sądów krajowych, w szczególności egzekucyjnych, do oceniania nieuczciwego charakteru umów konsumenckich. Co to oznacza?
Wyrok C-600/19 mówi o sytuacji konsumenta, który nie sprostał wymogom stawianym powództwu przeciwegzekucyjnemu, tzn. nie złożył go w terminie albo nie podniósł we właściwym czasie zarzutu nieuczciwego charakteru warunków. Prawa konsumenta nie powinny na tym ucierpieć, o ile tylko nie można mu zarzucić całkowitej bierności. Pozew przeciwegzekucyjny jest trudnym pismem, objętym prekluzją twierdzeń, a w przypadku osób trzecich, z których majątku jest prowadzona egzekucja, jest ograniczony czasowo. Jeżeli konsument podjął jakiekolwiek działania celem obalenia np. bankowego tytułu egzekucyjnego, np. złożył pozew przeciwegzekucyjny, ale nie powołał się wcale lub w sposób niepełny na nieuczciwy charakter warunków umownych, to rygoryzm postępowania przeciwegzekucyjnego nie powinien go pozbawiać praw.
TSUE zdaje sobie sprawę, że jeżeli np. egzekucja została zakończona, nieruchomość dłużnika zlicytowana, to sąd nie może już stwierdzić nieważności przeniesienia własności. Konsument powinien jednak mieć możliwość powołania się w odrębnym postępowaniu na nieuczciwy charakter warunków umowy kredytu, by móc naprawić szkodę finansową spowodowaną ich stosowaniem. Kto i jakie odszkodowanie miałby płacić?
Mówimy tu o odszkodowaniu Skarbu Państwa za wydanie orzeczenia sądowego sprzecznego z prawem Unii. Przysługuje w polskim prawie, co do zasady, zgodnie z art. 4171 kodeksu cywilnego, o ile wyczerpana zostanie droga sądowa przed sądami krajowymi. I właśnie TSUE w wyroku C-600/19 wskazuje, że wyczerpanie drogi sądowej nie jest konieczne. Odszkodowanie, o którym mówimy, obejmuje wartość nieruchomości według cen z dnia utraty własności nieruchomości. Z wydaniem orzeczenia sprzecznego z prawem Unii mamy do czynienia zawsze, gdy chodzi o naruszenie wykładni tego prawa wypracowanej przez TSUE. Taka sytuacja jest zresztą traktowana jako oczywiste naruszenie prawa. A oczywiste naruszenie prawa jest równoznaczne z istnieniem związku przyczynowego między orzeczeniem i szkodą strony. To oznacza, że odszkodowanie za naruszenie prawa Unii, np. za wydanie i egzekucję wyroku stwierdzającego, że odwołanie do tabeli kursowej banku w umowie kredytu indeksowanego jest dopuszczalne, powinno przysługiwać częściej, niż się wydaje.
Wyobraża pan sobie takie postępowania w praktyce?
Takie postępowanie jest do pomyślenia, gdy doszło do utraty własności na podstawie bankowego tytułu egzekucyjnego lub nakazu zapłaty wszędzie tam, gdzie sąd w ogóle nie zbadał kwestii nieuczciwego charakteru warunków umowy. Tam, gdzie zbadał, choćby wadliwie, omawiane dziś wyroki nie sięgają. Co nie znaczy, że i w takich sprawach konsument jest bez szans.