Przed frankowiczami, a także przed bankami kluczowe dwa tygodnie. Już w czwartek Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej przedstawi swoje stanowisko w sprawie pytań, jakie wystosował Sąd Okręgowy w Gdańsku. Jaki zapadnie wyrok? Czy będzie on przełomowy dla polskich frankowiczów? Dr Mariusz Korpalski radca prawny specjalnie dla Faktu analizuje pytania gdańskiego sądu i przedstawia możliwe scenariusze.
Wprawdzie pytań zadanych Trybunałowi przez Sąd Okręgowy w Gdańsku jest aż pięć, ale na większość z nich Trybunał odpowiedział przecząco już wcześniej. Są to przede wszystkim pytania: o możliwość naprawienia nieuczciwej umowy przez aneks (wyrok C-452/18), o możliwość dokonywania przeliczeń walutowych z pominięciem tabeli bankowej, ale w oparciu o kurs NBP (wyrok C-70/17) oraz o możliwość naprawienia umów automatycznie przez ustawę (wyrok C-51/17).
TSUE. O co pytał gdański sąd?
Zostają dwa pytania, które wywołują najwięcej kontrowersji. Czwarte w kolejności jest pytanie, czy umowa jest od początku nieskuteczna w całości (albo w części), czy dopiero od wydania prawomocnego wyroku sądowego. Pytanie to na gruncie tradycyjnie rozumianych konstrukcji prawa krajowego nie powinno się pojawić, bo każdy prawnik powiedziałby, że umowa nieuczciwa jest co do zasady nieważna od początku. No, ale tu mamy styk prawa krajowego z prawem unijnym.
Są prawnicy, którzy mówią, że z prawa unijnego wynika, że umowa jest ważna i upada dopiero z chwilą wydania wyroku przez sąd. To wydaje się sprzeczne z podstawowym założeniem prawa unijnego, zgodnie z którym nieuczciwa umowa nie powinna wywoływać wobec konsumenta jakichkolwiek skutków prawnych. Wyjątki określone są tu bardzo ściśle i dotyczą wyłącznie upływu rozsądnych terminów przedawnienia oraz rozsądnych terminów zaskarżania orzeczeń.
W połowie maja lawina pozwów zaleje sądy?
Pogląd o obowiązywaniu nieuczciwej umowy, aż do wydania wyroku, rozumiem jako próbę uchronienia banku, przed przedawnieniem jego roszczeń o zwrot niespłaconej jeszcze części kredytu. Byłoby tak, gdyby zastosować tradycyjne rozumienie przepisów kodeksu cywilnego przy założeniu, że umowa kredytowa jest tak bardzo nieuczciwa, że w całości nieważna. Pogląd, że umowa wiąże, dopóki sąd jej nie obali, byłby zresztą groźny dla klientów ze względów podatkowych. Byłoby tak, gdyby zawarli ugodę z bankiem. Jeżeli bank umorzyłby klientowi istniejące zobowiązania, to można byłoby traktować takie umorzenie jako przychód. Inaczej wygląda sytuacja, w której bank rezygnuje ze swoich niezasadnych roszczeń.
Osobiście nie sądzę, żeby Trybunał w Luksemburgu kierował się motywacją ochrony banków przed przedawnieniem ich roszczeń i stwierdził, że umowa obowiązuje tak długo, aż jej konsument nie zaskarży i nie wygra z bankiem w sądzie.
Wyrok TSUE. Rekompensata za korzystanie kapitału
Ostatnie, piąte pytanie dotyczy obowiązku informowania konsumenta przez sąd o skutkach nieważności umowy wtedy, gdy konsument ma adwokata lub radcę prawnego. Odpowiedź na to pytanie znów wynika z szeregu wcześniejszych wyroków Trybunału (np. C-472/11). Trybunał wielokrotnie wskazywał, że sąd powinien pouczyć konsumenta o skutkach nieważności umowy (np. takich jak potrzeba natychmiastowego zwrotu kwoty kredytu i ryzyko utraty mieszkania w razie braku zwrotu), wtedy gdy konsument występujący bez pełnomocnika nie wnosi o stwierdzenie nieważności, a sąd do takiego wniosku dochodzi. Jeżeli konsument występujący z pełnomocnikiem wnosi o stwierdzenie nieważności umowy, to pouczanie konsumenta niejako obok pełnomocnika jest zbędne, a nawet szkodliwe, gdyż może sugerować konsumentowi, że jest nienależycie poinformowany przez własnego pełnomocnika.
Prezydent pomoże frankowiczom?
W tym ostatnim pytaniu jest jednak drugie dno. Gdański sąd pyta, czy sąd powinien pouczyć o możliwych roszczeniach banku z tytułu jakiejś rekompensaty za korzystanie z kapitału w razie nieważności umowy. We wcześniejszych wyrokach Trybunał stwierdził, że sąd ma co najwyżej poinformować, że rozważa stwierdzenie nieważności umowy, a nie szczegółowo roztrząsać wszelkie konsekwencje wyroku.
TSUE. Co wyrok będzie oznaczać dla frankowiczów?
Dlatego uważam, że Trybunał wcale nie wypowie się co do tego, czy bankowi należy się wynagrodzenie za korzystanie z kapitału przy założeniu, że umowa kredytowa jest nieważna. W świetle orzecznictwa Trybunału jest to kwestia zbyt szczegółowa, żeby stanowiła przedmiot pouczeń sądu. Jeszcze raz należy podkreślić, że pytanie nie dotyczy wprost wynagrodzenia za korzystanie z kapitału. Biorąc pod uwagę, że postępowanie przed Trybunałem jest znacznie bardziej sformalizowane niż postępowania przed sądami krajowymi, uważam, że Trybunał nawet nie może niczego na temat samego wynagrodzenia powiedzieć, choćby bardzo chciał uciąć wszelkie dyskusje w tym zakresie.
Autor: dr Mariusz Korpalski radca prawny, wspólnik w Komarnicka Korpalski Kancelaria Prawna