Dlaczego banki uparcie domagają się wynagrodzeń za korzystanie z kapitału od klientów, których umowy są nieważne, choć z góry wiadomo, że nie mogą wygrać procesów sądowych w takich sprawach?
Od kilku dni trwa wzmożona korespondencja oraz przekaz medialny niektórych banków, domagających się wynagrodzenia za korzystanie z kapitału od klientów, których umowy są nieważne. Roszczenia takie przez autorytety prawa cywilnego w zakresie prawa konsumenckiego i prawa bezpodstawnego wzbogacenia traktowane są jako oczywiście chybione. Oceny te zostały podzielone przez sądy w kilku wyrokach, które już zapadły w sprawach takich roszczeń. Również organy państwa zajmujące się ochroną praw konsumenta wypowiadają się negatywnie o tych roszczeniach.
Dlaczego więc banki podnoszą te roszczenia? Odpowiedź na to pytanie powinna zostać poprzedzona zebraniem racji przemawiających przeciwko wysuwaniu takich żądań. Tych racji jest wiele. Poniżej najważniejsze z nich.
1. Naliczanie wynagrodzenia za bezumowne korzystanie z kapitału w wyniku nieważności umowy zawierającej nieuczciwe warunki wprowadzone przez przedsiębiorcę byłoby obejściem art. 6.1 dyrektywy 93/13, wskazującego na efekt odstraszający przed podobnymi praktykami w przyszłości jako jeden z celów sankcji.
2. Naliczanie takiego wynagrodzenia byłoby sprzeczne z zasadą przejrzystości i jednoznaczności umów konsumenckich wg art. 4.2 i art. 5 dyrektywy 93/13 oraz art. 385 § 2 zd. 1 i art. 3851 § 1 zd. 2 k.c. Klauzule generalne i zwroty niedookreślone, tu może chodzić o art. 405 k.c., nie przechodzą testu transparentności (zob. na tle art. 56 k.c. wyrok TSUE z 3.10.2019, C-260/18 Dziubak teza 3 oraz pkt 61-62).
3. Zastosowanie stawki WIBOR w sytuacji, w której strony świadomie odstąpiły od zastosowania tej stawki na rzecz stawki LIBOR nie jest możliwe. Bank przecież chciał udzielać większych kredytów i większą ilość kredytów, których wg stopy WIBOR nawet nie mógłby udzielić w takiej ilości. Konsumenci nie chcieli stawki WIBOR, gdyż chcieli płacić niższe raty. Przeciwko bezumownemu zastosowaniu stawki WIBOR przemawiają następujące racje:
– odpowiedzialność z tytułu bezpodstawnego wzbogacenia w zakresie wzbogacenia rozumianego jako zaoszczędzenie wydatków dopuszcza jedynie uwzględnianie wydatków koniecznych, a wydatek którego „wzbogacony” nie zamierzał ponosić (kredyt oprocentowany wg stawki WIBOR, znacznie wyższej niż umówiony LIBOR) nie jest wydatkiem koniecznym (np.: A. Ohanowicz, Niesłuszne wzbogacenie, E. Łętowska, Bezpodstawne wzbogacenie, R. Trzaskowski w J. Gudowski, Kodeks cywilny. Komentarz);
-zasadą przejrzystości i jednoznaczności wg art. 4.2 i art. 5 dyrektywy 93/13 wyklucza powoływanie się na bliżej nieokreślone stawki rynkowe (zob. np. wyr. C-51/17, OTP Bank, pkt 76, 80);
– stawka WIBOR nie jest nawet stawką rynkową, a stawką opartą na deklaracjach niektórych banków, nieopartych na żadnych rzeczywistych transakcjach.
4. Sąd Okręgowy w Warszawie w wyroku z 3.01.2020 XXV C 2514/19 w sprawie Dziubak wskazał, że rozpatrywana sytuacja najbliższa jest a rebours lokacie avista, gdzie klient jest depozytariuszem, a bank deponentem. Bank bowiem w każdej chwili mógłby żądać zwrotu tak „zdeponowanych” pieniędzy (zob. np. uchwałę SN z 15.09.2020, III CZP 87/19). Lokata avista, jak wiadomo, od lat jest oprocentowana stawką 0%.
5. SN w wyroku z 11.12.2019 V CSK 382/18 wskazał, że należy tu rozważyć analogiczne zastosowanie art. 224 k.c. Na gruncie tego przepisu posiadacz nieruchomości w dobrej wierze nie płaci wynagrodzenia. Być może to odwrotne roszczenie konsumenta wobec banku miałoby szanse powodzenia przy założeniu złej wiary banku.
6. Roszczenie banku jako przedsiębiorcy przedawnia się w ciągu 3 lat od jego powstania. Skoro roszczenie ma przysługiwać za każdy dzień korzystania z kapitału, to po 3 latach sukcesywnie przedawnia się za każdy dzień korzystania. Oznacza to tyle, że pozew banku może obejmować ostatnie 3 lata korzystania z kapitału, zresztą w większej części spłaconego. Z drugiej strony, klient miałby wtedy też roszczenie o korzystanie z kapitału, tyle że przedawniające się po 10 latach. Tak więc często kwota nieprzedawnionego roszczenia klienta o wynagrodzenie za korzystanie z kapitału byłaby większa niż banku.
Skutkiem hipotetycznego uwzględnienia żądania banku o zapłatę bezumownego wynagrodzenia za kapitał byłoby wytworzenie sytuacji, w której przedsiębiorca stosujący niedozwolone postanowienia umowne nie tylko nie odniósłby negatywnych skutków związanych z ich stosowaniem, ale uzyskałby nawet większą korzyść niż wynikająca z wykonania umowy zawierającej postanowienia niedozwolone. Byłoby to oczywiście sprzeczne z intuicyjną, moralną, ale i prawną zasadą „czystych rąk”.
Pora na rekonstrukcję motywacji banku. Trzeba zauważyć, że te swoją drogą bardzo ciekawe rozważania teoretyczne nie mają bezpośredniego przełożenia na sytuację procesową klienta w sądzie. Oceniając sprawę lege artis banki nie mogą wygrać tych procesów. Wydaje się, że banki nawet nie dążą do ich wygrania. Trudno wyczarować coś z niczego. Cel tych działań musi więc być inny.
Jest nim raczej dowiezienie większości toksycznych portfeli kredytowych do mety, a środkiem – przestraszenie i zdezorientowanie niezdecydowanych klientów oraz zablokowanie sądów, rozpatrujących pozwy klientów. Pamiętajmy, że do pozwu poszło około 30 tysięcy z 700 tysięcy klientów. Jeżeli pójdzie jeszcze 100 tysięcy, to będzie oznaczać, że 570 tysięcy nie poszło. I o to chodzi. Przy okazji te 130 tys. klientów zablokuje sądy na wiele lat. To zjawisko bez precedensu, w którym banki występujące zwykle jako ikoniczny wierzyciel gremialnie przyjęły postawę dłużnika unikającego sprawiedliwości.