Klienci kolejnego banku szykują pozew zbiorowy dotyczący kredytów walutowych. Podobnie jak w przypadku sprawy Banku Millennium kością niezgody jest tzw. klauzula indeksacyjna. Grupa wybrała kancelarię prawną, która ma reprezentować jej interesy przed sądem.
Pozywający bank oczekują, że sąd uzna, iż dowolność ustalania kursu przeliczenia kwoty kredytu i kursu stosowanego do spłaty zobowiązania powoduje nieważność całej umowy kredytu lub tylko klauzuli indeksacyjnej w umowie. Pod wieloma względami sprawa jest podobna do pozwu zbiorowego złożonego przez kredytobiorców z Banku Millennium – Link
Przypomnijmy, że pozywający wskazują tam na nieprecyzyjny ich zdaniem zapis w umowie mówiący o tym, że bank do przeliczania wypłat i wpłat stosuje odpowiednio kursy kupna i sprzedaży waluty zaczerpnięte z własnej tabeli. W 2010 roku Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów wpisał tę klauzulę na listę klauzul niedozwolonych.
W dokumencie przygotowanym przez kancelarię reprezentującą klientów BPH wskazano, że sądy niechętnie orzekają nieważność całych umów.
„Nieważność całej umowy oznaczałaby dla banku zwrot wszystkich kosztów kredytu, a dla klientów zwrot kwoty głównej kredytu. Roszczenie banku o zwrot przedawniło się w terminie 3 lat od wypłaty kredytu. W przypadku nieważności umowy kredytu, bank nie może korzystać z przywilejów egzekucyjnych, przewidzianych dla zobowiązań z ważnych umów bankowych” napisano w koncepcji przygotowywanego pozwu.
Znacznie bardziej prawdopodobne jest, zdaniem kancelarii, orzeczenie nieważności samej klauzuli przeliczeniowej. Oznaczałoby to, że bank miałby obowiązek zwrotu kredytobiorcom nadwyżki pobranej w wyniku stosowania spreadu walutowego.
Michał Kisiel
Źródło: Bankier.pl