Diagnoza prawników zajmujących się procesami frankowymi jest taka: frankowicze bardziej się niecierpliwią, bo raty wzrosły, a ugody są mniej atrakcyjne. Bankom jak zawsze niepilno, ale teraz boją się przedawnienia.
Raty rosną
– Rata w CHF przeliczona na PLN osiąga poziomy, które dla wielu są czerwoną linią. Jednocześnie mniej atrakcyjne stają się propozycje ugodowe niektórych banków zamieniające LIBOR na WIBOR. Warto zauważyć, że symulacje skutków takiej ugody w ogóle nie odnoszą się do obecnego poziomu WIBOR 1,99 proc., a tym bardziej do jeszcze wyższych poziomów. Inflacja skłania więc kredytobiorcę do pójścia do sądu – ocenia adwokat Mariusz Korpalski.
Zdaniem adwokata Marcina Szymańskiego inflacja mobilizuje frankowiczów do składania pozwów, bo chcą się uwolnić od coraz trudniejszych do udźwignięcia rat. Ilustruje to ryzyko, o którym banki nie informowały kredytobiorców przed zawarciem umowy. Jakkolwiek ziszczenie się ryzyka nie jest istotne dla oceny wywiązania się przez bank z obowiązku informacyjnego, ale ułatwia zrozumienie, jak ważne było udzielenie konsumentom właściwej informacji o ryzyku, na jakie są narażeni – wskazuje prawnik.
– Zaobserwowaliśmy w kancelarii nagły wzrost pozywania naszych klientów, frankowiczów posiadających kredyty w jednym z banków, który żąda nie tylko zwrotu kapitału w razie unieważnienia umowy przez sąd, ale też opłaty za to, że kredytobiorca przez kilkanaście lat mógł z niego korzystać. Źródeł pozwów o wynagrodzenie za korzystanie z kapitału upatruje się w uchwale siedmiu sędziów SN z maja 2021 r. Celem banków jest przerywanie biegu przedawnienia oraz pewnie postraszenie frankowiczów – ocenia mec. Kinga Strychalska, kancelaria Jedliński, Bierecki i Wspólnicy.