Wirtualnie naliczane należności kredytobiorców rosną na potęgę
Banki nie oddają klientom ich oświadczeń o dobrowolnym poddaniu się egzekucji, nawet kiedy przyjmują następne, na wyższą kwotę. Tych pierwszych prawo nie każe im zwracać, nie tracą też one ważności
Bankowe przywileje, wynikające z prawa bankowego i z kodeksu postępowania cywilnego, dotyczą m.in. wystawiania bankowych tytułów egzekucyjnych na podstawie oświadczeń klienta o poddaniu się egzekucji. Te ostatnie podpisują wszyscy, którzy zaciągają pożyczki. I nie byłoby w tym nic dziwnego – bank musi zabezpieczać spłaty swoich wierzytelności – gdyby nie to, że przy pożyczaniu kolejnych kwot instytucje finansowe dają pożyczkobiorcom do podpisania oświadczenie dotyczące skonsolidowanych, czyli zsumowanych pożyczek. Nie zwracają przy tym oświadczeń o poddaniu się egzekucji dotyczących pierwotnie pożyczonej kwoty.
– Uważam, że bank nie będzie dochodził zapłaty sum przekraczających jego wymagalne wierzytelności. Niemniej otrzymawszy kolejne oświadczenie, zabezpieczające tę samą wierzytelność, każda instytucja finansowa powinna zwrócić wcześniejsze, pod warunkiem że nowe oświadczenie wystarczająco zabezpiecza jej wierzytelności – mówi Michał Markowski, adwokat z kancelarii Bird & Bird.
W obecnej sytuacji jednak to klient – np. w razie pomyłki w wystawieniu bankowego tytułu egzekucyjnego na podstawie skumulowanych należności – musi wykazać, że nie jest winien bankowi żądanej kwoty albo że nie było powodu ściągania całej należności od razu. Bankowy tytuł egzekucyjny (BTE) jest bowiem narzędziem równie szybko i bezwzględnie działającym, jak weksel.
Nie zwracamy uwagi
Niebezpieczeństwo tkwi w tym, że większość pożyczkobiorców na ogół nie zauważa momentu, w którym zaciągając pożyczkę, składa oświadczenie o poddaniu się egzekucji. Bardziej skupiają się bowiem na zrozumieniu samej umowy i na zsumowaniu opłat towarzyszących braniu pieniędzy z banku niż na tym, że jednocześnie podpisują cyrograf na kwoty, których nigdy nie pożyczali i nie mieliby z czego spłacić.
Sprzyja temu niesformalizowany sposób składania oświadczeń, że bank będzie mógł ściągnąć na podstawie bankowego tytułu egzekucyjnego dwa i pół raza albo nawet trzy razy więcej, niż pożyczył klientowi, licząc razem z odsetkami i prowizjami. W stosunkach z bankami nie jest wszak konieczny akt notarialny dla poddania się egzekucji – jak to jest w wypadku tego rodzaju czynności z innymi wierzycielami – przy sporządzaniu którego notariusz powinien pilnować względnej równowagi zobowiązań stron.
– Podrobienie dokumentu poddania się egzekucji w banku, zapisanego na blankiecie danym klientowi do podpisu, zdarza się o wiele częściej niż próby podrabiania aktów notarialnych. W wypadku dokumentów bankowych wystarczy bowiem wypełnić wolne miejsca tam, gdzie należy wpisać datę lub kwotę. Dlatego operacja taka, choć wcale nierzadka, przechodzi bez echa, jeżeli nie dochodzi do procesu klienta z bankiem – uważa Beata Komarnicka, radca prawny z poznańskiej kancelarii Komarnicka Korpalski sp.j.
I chociaż oświadczenie klienta staje się niebezpieczne, dopiero kiedy na jego podstawie zostaje wystawiony bankowy tytuł egzekucyjny, a sąd nada mu klauzulę wykonalności, to jednak warto pamiętać, że termin na zatwierdzenie dokumentu przez sąd wynosi trzy dni od chwili przedstawienia wniosku przez bank, i to bez uczestnictwa klienta.
Co więcej, na tym etapie sąd nie ma nawet uprawnień do badania zasadności wystawienia BTE. Z przepisów procedury cywilnej wynika tylko, że w postępowaniu o nadanie klauzuli wykonalności sąd sprawdza, czy dłużnik poddał się egzekucji, a więc czy podpisał stosowne oświadczenie, oraz czy roszczenie wynika z czynności bankowej lub z jej zabezpieczenia.
Dla klienta niebagatelne jest również, że sposób ustalania kwot, na które bank może żądać poddania się egzekucji, nie jest określony w przepisach prawa. Prawo bankowe stanowi jedynie, że oświadczenie powinno określać kwotę zadłużenia, do której bank może wystawić bankowy tytuł egzekucyjny. Nie znaczy to jednak, że musi to być kwota wierzytelności albo konkretna jej wielokrotność.
Pracownicy banków utrzymują więc, że z ich wewnętrznych regulacji wynika, iż musi to być co najmniej dwuipółkrotność pożyczanej kwoty wraz z odsetkami i innymi kosztami naliczanymi przez bank.
Bank bierze i nie oddaje
Najdotkliwsze dla klienta może się jednak okazać to, że wszyscy kredyto- i pożyczkodawcy odbierają od klienta dopożyczającego pieniądze lub konsolidującego należność wiele oświadczeń związanych z tą samą kwotą, nie oddając poprzednich.
– W relacjach z klientami bank powinien bowiem wykazywać się profesjonalizmem, rzetelnością i starannością, a także zapewnić klientom najlepszą wiedzę – przypomina mecenas Markowski.
– Banki mają obowiązek archiwizować oświadczenia o poddaniu się egzekucji, tak jak inne dokumenty bankowe – wyjaśnia jednak Jerzy Bańka, wiceprezes Związku Banków Polskich, tłumacząc, dlaczego banki nie oddają poprzednich oświadczeń o poddaniu się egzekucji, skoro biorą następne, zabezpieczające całość skonsolidowanej pożyczki.
– Poza tym to, że zwrócą dokument, w niczym nie zmieni sytuacji klienta. Nie widzę sensu takich działań chociażby dlatego, że oświadczenia klientów nie pełnią takiej roli jak weksel, który może być wpuszczony w obieg i funkcjonować niezależnie od aktualnego istnienia zobowiązania. Istnieją instrumenty prawne, które zapewniają całkowite bezpieczeństwo i konsumentów, i przedsiębiorców, którzy wystawili oświadczenie o poddaniu się egzekucji. Identycznie zresztą byłoby, gdyby takie oświadczenia miały formę aktu notarialnego. Poddanie się egzekucji nigdy nie oznacza bowiem, że taka egzekucja jest możliwa, kiedy dług nie istnieje – uważa prezes Bańka.
W tym samym duchu wypowiada się Paweł Borowski, adwokat z Kancelarii Prawnej Chałas i Wspólnicy:
– To, że bank nie zwraca powielonych już oświadczeń o poddaniu się egzekucji, samo w sobie nie jest niepokojące. Gdyby bowiem, np. przez pomyłkę, bank rozpoczął postępowanie egzekucyjne, klient powinien wytoczyć powództwo przeciwegzekucyjne – uważa mecenas Borowski.
Trzy powództwa
– I wszystko to prawda, ale takie postawienie sprawy jest zdaniem wypowiedzianym tylko do przecinka – podkreśla jednak Mariusz Korpalski, radca prawny z poznańskiej kancelarii Komarnicka Korpalski. Przypomina, że jeśli bank ma kilka oświadczeń klienta, kolejne, dotyczące tej samej wierzytelności, automatycznie nie uchylają ważności poprzednich. Ważne są wszystkie, więc w razie pomyłki bank może wystąpić o egzekucję na podstawie każdego z nich. Klient zaś może powoływać się jedynie na argument, że czynność prawna polegająca na zwielokrotnieniu rzekomej wierzytelności jest sprzeczna z zasadami współżycia społecznego i dlatego powinna być nieważna.
Poza tym ważne jest, by klient, który co do zasady o wszczęciu egzekucji informowany jest dopiero przez komornika, wiedział, że broniąc się przed nieuprawnionymi żądaniami ma do dyspozycji trzy powództwa, w zależności od etapu postępowania: powództwo o ustalenie nieistnienia obowiązku, powództwo przeciwegzekucyjne i powództwo o zapłatę niesłusznie wyegzekwowanej kwoty. A wytoczenie któregokolwiek za wcześnie lub za późno może powodować jego oddalenie.
– Doradzałbym przy tym klientom ratowanie się także wnioskiem o zabezpieczenie powództwa, w którym owo zabezpieczenie rozumiane jest jako zakaz prowadzenia egzekucji przez bank. Sąd – jeżeli wyda postanowienie o zabezpieczeniu – orzeknie o zakazie egzekucji z BTE, a jeśli egzekucja już się toczy, to o jej zawieszeniu – mówi mec. Korpalski.
Wszystko to jednak kosztuje. Klient zawsze płaci 5 proc. przedmiotu sprawy, choć nie więcej niż 100 tys. złotych, ale jeśli będzie musiał wytoczyć 3 powództwa, to opłaty te mogą sięgnąć 300 tys. zł. Bank natomiast za nadanie klauzuli wykonalności tytułowi egzekucyjnemu płaci zawsze 50 zł.
Dobromiła Niedzielska-Jakubczyk
dobromila.