Jak nie dać się zaskoczyć bankową egzekucją
EKSPERT WYJAŚNIA
W przypadku umów przedsiębiorców z bankami często pojawia się różnica zdań albo co do samego istnienia zobowiązania, albo w sprawie jego wysokości. Spory rozwiązują m.in. sądy powszechne, ale obowiązujące przepisy dają bankom tak dużą przewagę nad klientem, że ten ma najczęściej tylko jedną możliwość: spłacić wszystko i dopiero potem dochodzić zwrotu.
Zdarza się, że umowa bankowa jest sporządzona zbyt ogólnie, żeby mogła wywoływać skutki prawne. Polega to na tym, że zmiany kursu przeliczenia walut przy spłacie kredytów dokonywane są w oparciu o tabelę banku – strony umowy. Jednocześnie bank może po fakcie próbować uzyskać potwierdzenie swego wyliczenia wysokości zobowiązań klienta i podsunąć mu do podpisu potwierdzenie. Klient nie powinien go podpisywać, jeżeli nie zgadza się na kwotę podaną przez bank. Kiedy bowiem złoży akcept, ograniczy sobie możliwość kwestionowania umowy. Chodzi o to, że umowy pozwalające na nadmierną dowolność decyzyjną banku mogą być potraktowane jako nieważne (a nieważnej umowy nie da się uzdrowić, czyli uczynić ważną). Bankom zdarza się jednak formułować potwierdzenie jako nową umowę i w ten sposób zyskują argument przy obronie ważności takiego dokumentu.
Bez oświadczenia o poddaniu się egzekucji w praktyce nie da się uzyskać nawet najmniejszej pożyczki czy kredytu. Dlatego każdy, kto potrzebuje pieniędzy, składa je. Warto wobec tego wiedzieć, jakie elementy takiego oświadczenia są niezgodne z prawem. Wiedzę tę można wykorzystać w rozmowie z pracownikiem banku. Podstawową rzeczą jest również domaganie się kopii złożonego oświadczenia. W przypadku otrzymania wezwania do zapłaty wystawionego przez bank lub nawet wszczęcia egzekucji jest to bowiem podstawowy dokument, którego ocena umożliwia szybką reakcję. Tymczasem często zdarza się, że klienci nie wiedzą, jakiej treści oświadczenie podpisali, a nawet nie pamiętają, czy w ogóle je złożyli.
Niedopuszczalne elementy oświadczenia, które wywołują nieważność całego oświadczenia, a w efekcie także odpowiedzialność banku za szkody wyrządzone przez prowadzenie uproszczonej egzekucji, to:
● fragmenty niewypełnione – in blanco
(mogą to być pozostawione bez wypełnienia miejsca na określenie maksymalnej wysokości egzekwowanej kwoty lub pozwalające wstawić datę ważności oświadczenia),
● klauzule przeliczeniowe o dowolnych kryteriach,
● klauzula obejmująca koszty dochodzenia roszczeń przez bank, w tym koszty zastępstwa prawnego
(chyba że wynika to z samej umowy, choć i wtedy jest to możliwe tylko w zakresie ustalonym przepisami, a nie według umowy banku ze swoim prawnikiem),
● klauzula obejmująca roszczenia przedawnione w przyszłości (dłużnik nie może zrzec się zarzutu przedawnienia przed upływem terminu przedawnienia).
O ile w sytuacjach opisanych wyżej klient może mieć (przynajmniej teoretycznie) wpływ na poprawę swojej sytuacji prawnej na wypadek ewentualnego sporu, o tyle w przypadku nakazu zapłaty może tylko reagować na działania banku. Procedura cywilna umożliwia bowiem uzyskanie sądowego nakazu zapłaty wyłącznie na podstawie dokumentów bankowych. Jakiekolwiek oświadczenie klienta lub umowa z nim nie są tu potrzebne. Regulacja jest przez banki wykorzystywana w sądach rzadko ze względu na jej oczywistą sprzeczność z konstytucją, lecz banki często wskazują taką możliwość w razie pojawienia się różnicy zdań.
Nakaz zapłaty stanowi tytuł zabezpieczenia od chwili jego wydania. Oznacza to zajęcie majątku klienta. Oczywiście przysługują od nakazu zarzuty, ale:
● trzeba je opłacić, co przy zajęciu majątku przez bank jest zawsze utrudnione,
● zgłoszenie ich nie oznacza automatycznego zwolnienia majątku (choć zawsze należy o to występować przy okazji wnoszenia zarzutów).
Przy tak niekorzystnym dla klienta rozkładzie uprawnień procesowych pozostaje mu właściwie tylko jedno: powinien sprawdzać we właściwym sądzie, czy nie wpłynął przeciwko niemu pozew banku. I jeśli okaże się, że został złożony, to jeszcze przed jego wstępnym rozpoznaniem przez sąd przedsiębiorca powinien przedstawić sądowi pisemne nieformalne wyjaśnienia.
Mariusz Korpalski