Prezydencka ustawa nakazująca bankom zwrot części różnic kursowych może zablokować toczące się sprawy w sądzie – przekonuje prawnik frankowiczów. Inni prawnicy się tego nie obawiają.
Od momentu złożenia przez prezydenta w Sejmie projektu ustawy frankowej zadłużeni w walucie obcej obawiają się, że nowe prawo zniweczy szansę na wygraną w sądzie. W finalnej wersji prezydenckiego projektu znalazł się bowiem zapis o zwrocie jedynie części spreadów, czyli różnic między kursem walutyw banku a NBP.
Wbrew obietnicom przewalutowanie kredytów walutowych nie ma być obowiązkowe z mocy prawa, ale banki mają dokonać go dobrowolnie. Przekonać ma je do tego zaostrzenie wymogów kapitałowych. Szczegółami tego rozwiązania zajmie się specjalna grupa robocza, w której skład wejdą przedstawiciele instytucji w Komitecie Stabilności Finansowej.
To diametralna różnica, bo w pierwotnym projekcie Kancelaria Prezydenta proponowała, aby kredyty walutowe zostały przewalutowane po tzw. kursie sprawiedliwym, a całość kosztów miałyby wziąć na siebie banki. Dodatkowo – oprócz zwrotu spreadów – banki musiałyby też umożliwić kredytobiorcom oddanie mieszkania czy domu w zamian za dług.
Sądy nie osądzą?
Jednak niespełnienie prezydenckich obietnic to niejedyny problem zadłużonych w walucie obcej. Frankowicze obawiają się, że ustawa nakazująca bankom zwrot części różnic kursowych może zablokować toczące się sprawy w sądzie. O taki dodatkowy zapis w ustawie postulował Krzysztof Pietraszkiewicz, szef Związku Banków Polskich. – Skoro ustawa ma umożliwić kredytobiorcom zwrot spreadów, to jest to wystarczający argument za tym, by zamknąć ich pozostałe roszczenia – powiedział Pietraszkiewicz w ubiegłym tygodniu PAP. Ale taki zapis nie znalazł się w projekcie.
Przedstawiciele frankowiczów mają obawy: – Prezydencki projekt ustawy gwarantujący zwrot spreadów to nie najlepszy pomysł, bo nie wiadomo, czy zamyka prawo do dalszych roszczeń. Z jednej strony mówi, że nie zamyka dalej idących roszczeń konsumentów, co można rozumieć jako wskazanie prawa m.in. do dochodzenia zwrotu spreadów w pełnym zakresie. Jeżeli jednak już złoży się wniosek o zwrot spreadu, to dalej w sądzie chyba nie można będzie domagać się zwrotu jego pozostałej części – powiedział PAP mec. Mariusz Korpalski, pełnomocnik procesowy frankowiczów.
Niedozwolone klauzule
Ale są i inne interpretacje. Marcin Szymański, partner w kancelarii Drzewiecki, Tomaszek & Wspólnicy, uważa, że ustawa nie będzie miała wpływu na sądowe spory frankowiczów, bo bezpośrednio nie odnosi się do klauzul abuzywnych (niedozwolonych). Według niego nie będzie większych komplikacji w wytaczaniu bankom nowych procesów.
Podobnie optymistyczny, jeśli chodzi o sytuację frankowiczów, jest Hubert Moryson-Kowalski z kancelarii HMK Legal. – Po uchwaleniu ustawy spreadowej sąd nadal będzie oceniał dane postanowienie umowne i stwierdzał jego abuzywność lub nie. Jeżeli jednak bank zwróci część spreadu, sąd to uwzględni, a konsumentowi pozostanie roszczenie o zwrot tego, czego nie objęła ustawa. To jest jedynie taka furtka dla części konsumentów, żeby nie musieli iść do sądu – mówi Moryson- -Kowalski.
Prawnik tłumaczy, że nie jest w stanie wyobrazić sobie takiego wyroku, w którym sąd stwierdza co prawda abuzywność zapisu, ale mówi mniej więcej tak: „Owszem, jest to niedozwolone postanowienie, ale tam jest taka jedna ustawa i niech sobie powód najpierw wystąpi z wnioskiem do banku o zwrot spreadu, a mnie tu głowy nie zawraca”.
Jednak na niekorzyść frankowiczów może też zadziałać nagła zmiana przepisów. – Jeżeli w czasie, gdy umowa wiąże strony, wejdą w życie nowe przepisy i będą miały zastosowanie do umów zawartych przed wejściem w życie ustawy, wówczas sądy będą musiały stosować nowe prawo – uważa mec. Anna Langiewicz z kancelarii LWB. Dodaje jednak, że jeżeli klauzula jest abuzywna, to nie zmieni tego żadna ustawa.
Frankowicz i „interes prawny”
Mimo to w sprawie spreadów Sąd Najwyższy zastosował interpretację: skoro jest ustawa antyspreadowa, która daje klientom możliwość spłacania rat kredytowych bezpośrednio w obcej walucie, to nie można domagać się uznania klauzuli dotyczącej przeliczeń walutowych za abuzywną, bo kredytobiorcy nie mają już „interesu prawnego”.
Dlatego prawnicy przekonują, że zadłużonym w walucie pomogłaby inna ustawa niż ta, którą prezydent złożył w Sejmie. – Rozwiązaniem byłaby np. ustawa doprecyzowująca, która wskazywałaby, że klauzule w umowach dowolnie ustalające zwrot spreadów były od początku nadużyciem prawa. Bo każda umowa, w szczególności konsumencka, powinna określać świadczenia stron, ich wysokość, a już przynajmniej obiektywne wskaźniki, jak zobowiązania wyliczać. Tymczasem w wielu umowach używano nie np. tabeli NBP, tylko banku kredytodawcy – uważa mec. Mariusz Korpalski.
Na podstawie takiej ustawy frankowicze mogliby dochodzić w sądach nielegalnie pobranych przez banki świadczeń. Zdaniem mec. Korpalskiego banki chętniej też szłyby z klientami na ugodę.